Uczucie, że poprawia się po raz kolejny te same zdania, zna większość redaktorów. Choć wydaje się, że lista wpadek językowych i edytorskich jest nieskończona, to pewna ich część zdarza się wyjątkowo często. W tekstach każdego typu: w powieściach, książkach naukowych, marketingowych czy poradnikach znajdziesz podobne potknięcia. Każdy, kto od dłuższego czasu zajmuje się poprawianiem tekstów, z marszu jest w stanie stworzyć listę takich powidokowych błędów językowych. Jeśli zaczynasz przygodę z redakcją lub sama/sam piszesz, moja lista może ci się bardzo przydać.
Ach, ten błąd, który często spotykam w tekstach, które redaguję…
Czujesz, co w tym nagłówku nie gra? Gdy widzisz w tekście powtórzony zaimek „który”, wytężaj wzrok! Z tym zaimkiem wiąże się często spotykane potknięcie. Wielu autorów chce unikać imiesłowów (czasem zresztą bardzo słusznie, bo gdy jest ich za dużo, zdania stają się ciężkie i niezrozumiałe) i ratuje się „którym”. I zapewne na błąd językowy, o którym będzie za chwilę, nie zwraca uwagi dlatego, że nie wpływa on na zrozumienie sensu zdania.
To, czy zdanie z powtórzonym „którym” jest poprawnie zbudowane, czy nie, bardzo łatwo sprawdzić. Powtórzony zaimek „który” musi się odnosić do tego samego rzeczownika. Powinien więc otwierać zdanie współrzędne do tego z pierwszym wykorzystaniem „który”, a nie wprowadzać kolejną podrzędność. Zgodnie z tą zasadą poprawnie zbudowane jest zdanie:
„Mam w domu wiele książek, które należały do mojego dziadka i które pamiętam z dzieciństwa”. Źle zbudowane jest zaś zdanie:„Mam w domu wiele książek, które należały do mojego dziadka, który zbierał je przez całe życie”.
Zasadę łatwo jest zapamiętać dzięki skojarzeniu zdania ze schodami. Wprowadziwszy zaimek „który”, zeszliśmy po schodku. Jeśli kolejny zaimek „który” pozostaje na tym samym poziomie, zdanie jest poprawnie skonstruowane, jeśli sprawia, że znów schodzimy – źle.
Cukinii nikt nie wkładał do zeszytu, a osioł wcale nie miał paść
Kolejny problem z tym zaimkiem dotyczy tego, co przed nim stawiamy. Zasadniczo bowiem odnosi się on do rzeczownika, który pojawia się przed przecinkiem. Ale gdy w zdaniu głównym jest kilka rzeczowników, wiele osób wpada w pułapkę, kiedy oddali zbytnio od siebie rzeczownik powiązany z zaimkiem. Takie potknięcia są według mnie źródłem jednych z zabawniejszych dwuznaczności. „Zrobiła niesmaczną sałatkę, do tego bez cukinii, którą znalazła w zeszycie z przepisami mamy”. Być może to tylko redaktorzy się uśmiechają, czytając takie zdania, ale kto im zabroni?
W pułapkę można jednak wpaść, nawet jeśli pamiętamy o bliskim sąsiedztwie rzeczownika i tego zaimka. Przykład? „Słynne kosmetyki, które kochały nasze babcie”. Ostatnia rzecz, o którą podejrzewałabym kosmetyki, to ich kochliwość. Czasem więc lepiej zrezygnować z tego zaimka.
Gdy rzeczownik odjedzie za daleko – to jeden problem. Musimy też uważać na zestawienie rzeczowników tego zaimka i rzeczowników w związku rządu (bezbolesna powtórka ze szkoły: gdy jakieś wyrazy muszą się ze sobą połączyć z użyciem konkretnego przypadka).
W pewnym quizie dotyczącym Shreka znalazłam zdanie: „Dokończ cytat osła, który padł na samym początku pierwszej części filmu” (związek rządu to „cytat kogo? czego? osła”). Logicznie oczywiście powiążemy zaimek z cytatem, jednak niezamierzony, wtórny sens już z nami zostanie: w myślach uśmierciliśmy osła.
Niby poprawnie, a tyle krzyku
Nie tylko miejsce rzeczownika może spłatać figle. Miejsce samego zaimka również często jest problematyczne, ba, budzi nawet kontrowersje zarówno wśród autorów, jak i redaktorów. Sama przez wiele lat trzymałam się pewnej zasady i zasłaniałam Wielkim słownikiem poprawnej polszczyzny jak tarczą. Pod hasłem „który” znajdziemy zalecenie: „Zaimek który występuje zazwyczaj na pierwszym miejscu w zdaniu podrzędnym i odnosi się do ostatniego rzeczownika w zdaniu nadrzędnym; może być poprzedzony tylko przyimkiem lub wyrażeniem przyimkowym: za pomocą, na podstawie, na mocy, w braku, w razie”.
Spotykałam się jednak z takim oporem autorów przed zmianami szyku (np. „w obrębie którego” na „w którego obrębie”), że drążyłam temat, a jednocześnie wciąż ubolewałam nad tym, czemu autorzy nie akceptują moich wspaniałych poprawek.
Przykłady z Poradni Językowej PWN czasem pomagały, czasem komplikowały sprawę:
→ https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/w-ramach-ktorego;19087.html
→ https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/na-ktorego-drodze;5435.html
→ https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/w-wyniku-ktorego;7411.html
Aż w końcu sama postanowiłam napisać do poradni (nie wiem, czemu wstydziłam się podpisać wtedy imieniem i nazwiskiem pod swoim pytaniem).
→ https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/szyk-zaimka-ktory;16591.html
Uspokoiło mnie to. Teraz mam inną strategię: jeśli autor lub autorka trzyma się zasady słownikowej – przyklaskuję, ale jeśli stosuje szyk odwrotny, nie kruszę o to kopii. Szczerze? Często nawet lepiej mi brzmią zdania, które odchodzą od tej zasady. To jak z kierowcą – bardziej niebezpieczny jest ten nieświadomy niż ten, który owszem, łamie przepisy, ale wie jakie i wie dlaczego. 😉
Co za różnica, które książki lubię, a po jakie chętnie sięgam?
Na koniec: zastępowanie zaimka „który” zaimkiem „jaki”. Zdawałoby się – drobiazg, niewielka różnica. Wielu autorów (książek, blogów, treści marketingowych) nie zwraca uwagi na to, który z nich wybiera. Wpadnie pod klawiaturę akurat ten, to go używają. I pewnie gdybym nie była redaktorem, też nie zrobiłoby mi to wielkiej różnicy. Niestety – klątwa wiedzy sprawia, że gdy widzę któryś z tych zaimków, staję się czujna.
Na stole leżą książki, które lubię.
Na stole leżą książki, jakie lubię.
Te zdania tylko pozornie znaczą to samo. Zaimek „który” odnosi się do konkretu, a „jaki” do cechy. W pierwszym zdaniu mam na myśli konkretne książki – powiedzmy, że u mnie akurat leżą trzy książki Stephena Kinga: Mila, Lśnienie i To. Z kolei w drugim pokoju leżą na stole różne krwawe kryminały. Nie pamiętam jednak ich tytułów. Chcę tylko powiedzieć, że taki typ książek lubię – właśnie krwawe kryminały.
Ten typ błędu jest przebiegły – różnica znaczeniowa nie zawsze jest wyraźnie widoczna, bo obie wersje mają sens. Bez szerszego kontekstu lub bez dopytania autora zdania czasem trudno zaproponować poprawkę. Z pomocą przychodzi znów Wielki słownik poprawnej polszczyzny:
„jeżeli w poprzedzającym kontekście można użyć zaimka ten, następuje po nim zaimek który („Lubię te książki, które leżą na stole”), a jeżeli w zdaniu nadrzędnym może wystąpić zaimek taki – trzeba wybrać zaimek jaki” („Lubię takie książki, jakie leżą na stole”).
Jeden zaimek, a tyle problemów. A przy tym ile redaktorskiej satysfakcji z odkrywania językowych niuansów. Warto zapamiętać powyższe zasady: dzięki nim wyostrzysz czujność na częste błędy i poprawisz styl – swój albo autorów. 😉