Od początku mojej drogi zawodowej pracuję w książkach. Zanim całkowicie postawiłam na redagowanie i korektę tekstów, byłam bibliotekarką, kierowniczką księgarni i copywriterką. Mimo studiów o specjalizacji edytorskiej i pewności, że chcę się obracać w środowisku literackim, przez długi czas bycie redaktorką pozostawało jednak w sferze moich marzeń. Aż w końcu marzenie przekułam w plan, który zrealizowałam.
Dlaczego tak długo zwlekałam? Po pierwsze praca z czytelnikami w bibliotece była w porządku. Po drugie handel książkami też był okej. Po trzecie i najważniejsze – tak było łatwiej. Jest coś takiego jak zasiedzenie – niby mam fajną pracę, więc po co ją zmieniać… Nabywałam coraz więcej doświadczenia w pracy w bibliotekach, więc nie musiałam się za bardzo wysilać, żeby tę pracę dostać, a potem dobrze się w niej sprawdzać. Marzenia? Może kiedyś. Za kilka lat. Jak urodzę dziecko, rozkręcę sobie małą firemkę. Jak się doszkolę – skończę podyplomówkę i pięć dodatkowych kursów. Jak, jak, jak… Znasz to? Błędne przekonania na temat prowadzenia biznesu również nie pomagały.
Kiedyś jest dziś
Moim „jakiem” okazała się… pandemia. Może nie powinnam o tym mówić, ale lockdown wniósł w moje życie wiele długofalowych korzyści. Możliwe, że te zmiany nastąpiłyby również, gdybyśmy nadal żyli w świecie nieznającym COVID-19, ale na pewno wszystko trwałoby dłużej. Pandemia spowodowała, że miałam więcej czasu, więc pomyślałam sobie: Jak nie teraz, to kiedy?! I „Kiedyś…” stało się „A może dDziś?!”.
Odświeżyłam wiedzę, nabyłam nowych umiejętności, doedukowałam się (ach, jakie piękne, paskudne określenie!) i praktykowałam, dużo praktykowałam. No i w końcu jestem – redaktorką i korektorką w pełnym wymiarze czasowym, a nie tylko z doskoku.
Podzieliłam się moją historią z intencją przypomnienia Ci, że każdy etap zawodowy ma sens i może się przyczynić do odczuwania przez Ciebie satysfakcji z docelowej pracy sto razy mocniej.
Nigdy nie wiesz, jakie umiejętności nabyte we wcześniejszej pracy przydadzą Ci się w zawodzie redaktora.
Za to dobrze wiesz, ile przeszedłeś. Pamiętasz, jak wysoka jest drabina, po której się wspinasz. Czujesz, na którym stopniu tej drabiny stoisz teraz.
Korektor – zawód udekorowany wartościami
Ta drabina może się stać prawdziwie dekoracyjnym meblem, przyozdobionym przyjemnościami płynącymi z wykonywania pracy redaktora i korektora:
- Twoje nazwisko znajdzie się na stronach redakcyjnych publikacji, nad którymi pracowałeś – zostaniesz na zawsze na papierze. Świetnie jest mieć w domu półkę z książkami po Twojej redakcji. Zostaną w rodzinnej biblioteczce na zawsze!
- Zarabiasz na tym, co naprawdę lubisz. Bierzesz udział w procesie wydawniczym publikacji, i mimo że jako redaktor czy korektor nie nabywasz praw autorskich do tekstu, to czujesz się odpowiedzialny za ostateczny kształt książki. A jeśli jesteś książkolubem, to na pewno napawa Cię to dumą.
- Nawiązujesz wartościowe relacje. Mówi się, że redaktor i korektor to wymarzony zawód dla introwertyka. Siedzisz sobie w jakimś zaciszu i przerabiasz tekst. Nikt nie patrzy Ci na ręce, telefony się nie urywają, nie jesteś przebodźcowany kontaktami face to face z klientami. Słowem – masz spokój.
Ale są dwie strony medalu.
W środowisku korektorskim mówi się (choć już coraz mniej, i ja też przestaję się zgadzać z tym przekonaniem), że korektor to zawód samotny – z dokładnie tych samych powodów, które przynoszą święty spokój. Na szczęście z tą samotnością możesz sobie posiedzieć przez chwilę, na tyle, na ile ci dobrze i na ile ją akceptujesz, a kiedy zacznie Ci doskwierać, możesz coś z nią zrobić, a pole do popisu jest rozległe.
Być może nigdy nie spotkasz się na żywo z niektórymi autorami, ale możesz nawiązać naprawdę dobrą relację online. Śledzić ich media społecznościowe, razem z nimi czekać na premierę książki, trzymać kciuki za dobry odbiór i sprzedaż, zagadać, czy piszą już coś nowego itd. Nawet introwertyk z krwi i kości chce czasem do ludzi!
I tutaj prawdziwą wartością dodaną zawodu korektora jest… bywanie. Bywaj (ale nie bywaj, zostań tu jeszcze 😉). Uczestnicz w spotkaniach autorskich, w targach książki, których w Polsce jest sporo, spotykaj się z innymi korektorami. Jeśli się chce, to naprawdę możliwości jest sporo. Bądź na łączach online z koleżankami i kolegami po fachu, bo kiedy dopadają Cię bolączki językowe, zawsze możesz się odezwać do kogoś, kto doradzi, porozmawia lub po prostu… zrozumie. To bezcenne. - Spełniasz swoje i czyjeś marzenia. Jeśli jesteś korektorem, to swoje już spełniłeś! To zawód wymagający wiedzy językowej i umiejętności z zakresu redagowania i składu tekstów – to oczywiste, ale też skrupulatności, cierpliwości, empatii i dobrego zorganizowania. A wartością dodaną jest spełnianie marzeń innych osób.
Spójrz wokół, jak wiele osób marzy o wydaniu własnej książki. Z każdą wydaną książką, nad którą będziesz pracować, Twoje serce urośnie, bo wiesz, że ktoś bardzo chciał ją napisać i podzielić się czymś ze światem, a Ty możesz dołożyć do niego swoje trzy grosze: umiejętności, empatię… Na emeryturze będziesz miał tak piękne, kształtne serce, że ho, ho! Żartuję – już takie masz 😊 - Jesteś coraz mądrzejszy. Jako redaktor możesz się specjalizować w literaturze o danej tematyce, związanej z pasją, zawodem, który wcześniej wykonywałeś, lub z wykształceniem, które uzyskałeś. Tak czy inaczej, z każdą nową publikacją uczysz się czegoś nowego.
Może zaskoczy Cię jakiś zlepek słów, może jakieś wyrażenie, a może wiedza, którą autor przekazuje w książce? Jednego tygodnia możesz redagować publikację o podatkach od kryptowalut, a innego – powieść historyczną. Każda książka rozwija Twoją wiedzę i Twoje redaktorskie umiejętności. Dlatego na emeryturze stwierdzisz, że powiedzenie „Wiem, że nic nie wiem” jest tak bardzo o Tobie! Ale co ja tak o tej emeryturze? Przecież mi do niej nieśpieszno…
Nie daj się błędnym przekonaniom
Widzisz zatem, że korektor to z jednej strony zawód samotny, ale z drugiej – praca nad książką to zawsze relacja człowiek–człowiek. To jest bardzo o człowieczeństwie. A przekonania? Są tylko przekonaniami. Myślisz, że ZUS Cię zje, stres Cię zje, konkurencja Cię zje albo że nie masz smykałki do biznesu? To nie daj się zjeść – sam bądź smacznym kąskiem, który redaguje fantastyczne książki, zjada zęby na korekcie tekstów, nie daje się zjadać stresowi, a konkurencję szanuje i ma z nią dobry kontakt. Odwagi!