Wybór między twardą a miękką okładką masz już za sobą. Pora na dalszą drogę do druku książki.
Błyskotki lub wręcz przeciwnie
W tekście Na miękko czy na twardo? pisałem o anatomii książki: okładce, bloku, rodzajach opraw. W tym tekście dorzucę do niej kilka detali, o których warto mieć pojęcie, gdy zależy nam na dopracowaniu wyglądu książki. Tak jak brokat, szminka czy lakier hybrydowy nie należą do elementów anatomii, ale potrafią ją wydatnie ozdobić, tak pewne szczegóły mogą upiększyć naszą książkę.
Po pierwsze: folia na okładce. Niezależnie od rodzaju oprawy możesz wybrać matową, błyszczącą, satynową (tzw. silk touch lub soft touch), strukturalną (wymieniam tylko te najpopularniejsze). Od czego zależy wybór? Przede wszystkim od preferencji wydawcy czy autora – w zasadzie nic ich w tym obszarze nie ogranicza.
Warto jednak wiedzieć, które z tych rozwiązań lepiej sprawdzi się przy danym projekcie okładki: np. na folii satynowej na czarnej okładce mogą się odbijać ślady palców, a przez to książka traci na estetyce. Dlatego dobry grafik zawsze bierze pod uwagę nie tylko gust i oczekiwania klienta, lecz także sposób wykonania książki. Kwestie takie jak wykończenie folią powinien uwzględniać już na etapie projektowania.
Aż chce się dotknąć
Folię na okładce z kolei można wzbogacić kolejnymi ozdobnikami. Wzięciem u wydawców i autorów cieszą się takie rozwiązania jak lakier wybiórczy (lakieruje się nim wybrane elementy na okładce), lakiery 3D (podobne do zwykłego lakieru z tym że jest bardziej mięsisty, wypukły – mocno wyczuwalny pod palcami, stąd też jego częste stosowanie do przekazywania informacji alfabetem Brailla), tłoczenie (suche tłoczenie), hot stamping (tłoczenie folią złotą, srebrną czy miedzianą, bardzo elegancki), lakier termiczny czy brokat. Nawet drobny element wyróżniony którąś z tych technik potrafi zdziałać na okładce wizualne cuda.
Igła z nitką
W oprawach twardych do zszywania bloku książki stosuje się nici. Weź do ręki jakąkolwiek książkę w twardej oprawie i zajrzyj do środka. Najprawdopodobniej zobaczysz, że blok jest zszyty białą nicią. Ciekawostką jednak jest, że można wybrać kolor tego detalu – niby drobiazg, ale z pewnością zwróci on uwagę czytelników.
Podobnie jest z kapitałką, czyli kawałkiem materiału przyklejonym do bloku przy grzbiecie książki: też można wybierać spośród wielu barw. I to znów niby drobiazg, ale np. kapitałka w kolorze dobranym do jakiegoś detalu okładki sprawi, że książka zyska na finezji i będzie sygnałem, że nic tu nie jest przypadkowe.Często się zdarza, że przy oprawie twardej dodajemy tasiemkę lub plecionkę. Funkcja ta sama – zakładka (to rozwiązanie docenił każdy, kto gubi zakładki i wiecznie szuka miejsca, w którym skończył lekturę poprzednim razem. Różnią się one jednak sposobem wykonania, a w moim przekonaniu – także szlachetnością. Na korzyść plecionki rzecz jasna.
Co za dużo, to niezdrowo
Kiedyś usłyszałem, że dobrą szkołą jest korzystanie w publikacji z jednego rodzaju kroju pisma. Wtedy jest szlachetnie, oszczędnie i zacnie. Można z tym dyskutować, niemniej przesyt wydaje się gorszy niż niedosyt. Zachęcam zatem do umiaru również w przypadku projektowania uszlachetnień książki. Lepiej wprowadzić jeden element znaczący, np. lakier wybiórczy, niż dodać do tego brokat, folię złotą i barwione brzegi. Tak potraktowana książka staje się groteskowa i pretensjonalna. Niby pokaz siły i na bogato – ale może trącić tandetą. Chyba że jest to efekt celowy, gdy np. chcemy, aby nasza książka była prowokacyjna.
To się nie klei!
Wiem, że niektórym wciąż się wydaje, że papier kredowy jest synonimem luksusu i dobrego smaku. No cóż… Są jednak większe zbrodnie poligraficzne.
Mam na myśli sytuację, kiedy blok przygotowany pod oprawę miękką zostaje oprawiony w twardą okładkę na klej i nazwany książką w oprawie twardej.
No i technicznie rzecz biorąc, jest to książka w twardej okładce, ale nie ma to wiele wspólnego z prawidłowym wykonaniem książki w oprawie twardej. Dlaczego tak się dzieje? Jest jeden powód: chytrość.
Z taką patologią spotkałem się w zasadzie w dwóch sytuacjach. Pierwsza to taka, kiedy wydawca świadomie publikuje „fejkową” książkę w twardej oprawie, czyli blok obcięty i przyklejony do twardej okładki, ponieważ wie, że na książkę w twardej oprawie będzie mógł zaśpiewać wyższą cenę niż za książkę w miękkiej. Oczywistością jest, że produkcja książki w twardej okładce jest zdecydowanie tańsza niż wykonanie książki w twardej oprawie zgodnie z najlepszymi standardami rzemiosła.
Druga patologia może się zdarzyć, gdy nieuważny zleceniodawca w opisie zlecenia użyje sformułowania: „potrzebuję książki w twardej oprawie”. Potencjalny nieuczciwy wykonawca potraktuje to jako okazję do wyceny książki pod oprawę miękką, do której przyklei twardą oprawę. Uczciwy wykonawca założy, że chodzi przecież o oprawę twardą – szyto-klejoną. I taką wyceni. No i jeśli podstawowym kryterium wyboru oferty będzie cena – to uczciwy przegra, a w efekcie razem z nim przegra klient, który dostanie, coś na czym mu zupełnie nie zależało.